Czytajcie zanim ktoś mnie ocenzuruje.
" Ty Skurrr... wysynu... ! Poje*ało Cie ku*wa ?! Ludzie śpią. " - tekst turnieju
Zacznę od wychwalenia Żony Marvina , która to poczęstowała nas pysznym obiadem przed wyjazdem- Grillowany Łosoś. Kumacie chłopaki ? Łosoś... A nie częstowanie tłumaczeniem że powinniśmy dorosnąć, być bardziej poważni, bardziej dbać o rodzinę , że powinniśmy schudnąć , zabrać się wreszcie za robotę itd Dla kolegów męża od figurek Łosoś, Marvin chyba Ją zaniedbuje ;P

A potem była kawa z czekoladowymi lodami ... Pycha. Kobita (albo czarownica xD ) z którą byłem 8 lat nie dała mi tyle radości jednego dnia

które to uświadczyłem w Sulejowie. Całość przedwyjazdu wieńczyły roboty domowe zastępujące Marvina i nie chodzi tu o te gumowe. Droga upłynęła standardowo - zapominanie o śledzeniu nawigacji, rozmowy o figurkach , rozpiskach , strategiach, ostatnim turnieju, o nadchodzących zmianach itd. Po przyjeździe na miejsce oczywiście odwiedziliśmy monopolowy, ja kupiłem 6 harnasi , marvin 3 miodowe , Slivek chyba 2 jakieś ciemne mocne.Cóż wybierając ten asortyment, przynieśli mi trochę wstydu, ale kolegów od figurek się nie wybiera

. Po zalogowaniu się w hotelu, z resztą bardzo klimatycznego , nie najdroższego i na prawdę bardzo ładnego rozpoczęliśmy armagedoalkoholizacje. Koło 23 podbił do nas Druchii zachęcony postem na forum wskazującym na pokój 91. Wpadł z browarkami regionalnymi i nieświadomie udzielił nam wywiadu

pewnie pojawi się na kanale w jakiś lepszy sposób obrobiony. Gdy pokończyły się browary wbiliśmy na "górę" do Druchiiego na flaszkę (do której nie był przekonany czy ją otwierać, bo już każdy był dobrze dziabnięty i że jutro podobno gramy jakiś turniej czy coś tam ) - gdzie degustowaliśmy ostatecznie regionalne specjały i rozmawialiśmy o naszym hobby. Nagle , ni z tego , ni z owego słychać stuki puki jęki dźwięki zzz... za ściany - mówimy do siebie - To pewnie Rogaty Szczur ! wrócił z kebaba/imprezy z "miasta" !- no, trzeba się złapać - szybkie 3 jeb nięcia w ściane - odzew - 3 jeb nięcia. Tak ! To oni. Niby skąd mieli by znać tajny kod ? Więc idziemy do pokoju obok , pukam do drzwi i wylatuje mi jakiś 50 paro latek w majtalonach z guzikami i kwiatkami i coś tam się sapie. Wyjaśniam mu , że myślałem że to ziomeczki i że przepraszam i że woogóle

. Zamyka drzwi, my ze Ślivkiem i Panem Borowikiem toczymy beczkę tocząc się do pokoju. Wchodzę jako ostatni i nie wiadomo skąd, wydawało mi się że ze ściany wylatuje pan recepcjonista czerwony jak cegła, rozgrzany jak piec z potarganą fryzurą i napuchniętym ryjem jak by spał z 14 godzin, chyba w klapkach i bokserkach albo krótkich spodenkach i chyba w białym "tank topie" ze swetrem na klacie i odnosi się do mnie idealnie jak do gościa hotelowego przystało :
" Ty Skurrr... wysynu... ! Pojebało Cie {kobieta lekkich obyczajów} ?! Ludzie śpią. " Sra ta ta ta ta ... I coś tam trajkocze.
Tak właściwie, to oberwało mi się dlatego że wchodziłem jako ostatni do pokoju, dosłownie 1 sekunda i zamknął bym drzwi...I nie nawijał by do mnie. No to zaczyna się tłumaczenie... , że myśleliśmy że to nasi znajomi, bo znali tajny sygnał , że przepraszamy i że idziemy już spać. Nie pamiętam , co tam jeszcze sapał , ale śmiejąc się weszliśmy do pokoju, pogadaliśmy o zaistniałej sytuacji. Na pewno głupiej bym się poczuł gdyby powiedział, że nie powinniśmy się tak zachowywać, że powinniśmy się ogarnąć itd. Krótki sen i pobudka , kacyk , ibuprom, kąpiel , śniadanie, rozmowa z panią recepcjonistką (pytałem czy uprzejmy pan Chochoł z wczoraj będzie też dzisiaj bo chciałem porozmawiać o jego złotym runie na klacie, że tęsknie... , co pani skwitowała śmiechem ( i zgoniła winę na nas... ) i... i ... i jedziemy autem 400 m na turniej. Tam ogarniam totalny rozpiździaj w walizce Nizioła z bestiami ( dzięki ziomuś za pożyczenie figurek ) szykuje armie tzn składam rydwan - 1 z 10, dodaje świnie, i lorda, szukam na stołach drzewek by moje 2x47 ungorów miało się gdzie schować i czekam na przeciwnika który na rondzie 500 m od miejsca turnieju przeżywa gonga bmw serii 5 vs bmw serii 5 - dobrze że to raczej bezpieczne auta. Szkoda mi chłopaka, ale Siemek mówi że gramy, i że reszta też gra, tylko Pocisk się spóźni. Tak od siebie powiem nie wnikając dokładnie w sytuację że: Chłopaki ( wszyscy ) nie ma co się śpieszyć na turnieje , lepiej się trochę spóźnić niż ryzykować, podobnie z powrotami.
Turniej 1 dzień : No grałem w figurki , ale nie to było dla mnie najważniejsze w ten weekend , więc nie będę pisać dokładnie co się wydarzyło.
Był afterek z dobrą atmosferą, w przyjemnym lokalu, było sporo ludzi i jeszcze więcej dobrych tekstów, trochę wyżalania się , przedrzeźniania, sprawdzania wyników na live score, słownego balansowania booków , najlepsze przegięcia, browarki , kieliszki, plany na przyszłość , rozmowy o Masterze w Krakowie, o DMP, kebaby , wspólne powroty , jeżdżenie windą na raty. Kto był to wie , kogo nie było niechaj żałuje. Szybki sen , ibuprom, na śniadaniu Wasze twarze opowiadały historie wczorajszych akcji. Pan który pomagał w posilaniu się niepełnosprawnemu synowi chciał zabić mnie wzrokiem gdy żartowaliśmy przy stoliku o przydrożnych płatnych leśnych wróżkach. W sumie problemem nie były nasze rozmowy , tylko to że młodzian był nami i naszymi rozmowami bardziej zainteresowany niż śniadaniem. Refleksja jest taka , że "powinniśmy się rozglądać". Świata nie naprawię więc jedziemy na turniej

dalej nie dalej jak 400 metrów

. 3 Bitwy i koniec.
Dziękuję za super Turniej , za miło spędzony czas, dobrą organizację, za dobre bitwy. Dziękuję Prawie wszystkim przeciwnikom za dobre Bitwy

Sędzi nie wypada dziękować za dobre sędziowanie, bo co znaczy dobre ?:D

ale podziękuję za klarowne wyjaśnianie sytuacji . Laik , jaki Ty jesteś wyważony człowiek .

Świdnik to bardzo dobry turniej, małe punkty na koniec sezonu - kozack ! W 7 Bitwach na prawdę można się sprawdzić. 7 Bitew to Topka tak ciasna jak wróżki z Tajlandii. Fajne były dropy dla wszystkich. Gratuluje Wszystkim z topki prócz jednemu xD . Zanim następnym razem pomyślicie o Świdniku pod względem małego formatu i wydacie decyzje to nie zapominajcie że Świdnik to Master Dużego Formatu.
A co do oceny z modelarki , to pamiętajcie że karma wraca

i że kozy sadzą bobki w lasach

Grałem tak :
Lord Wielka Koza na rydwanie z dziką świnią - blafers hełm, great weapon, shield i odporność na płonące i korona +1 do liderki czyli 10 w sumie
Bsb Koza ze sztandarem +1 do CR i hardened shieldem - 4 totemy
2x 47 Ungorów ze spearami ( dobrze i tanio )
Gortacz
10 Centków z totemem do inicjatywy i bonusem do zasięgu szarży
1 Bitwa - Siemek - kawaleryjskie imperium - Scen - Hold de graund
Wizard z Pyromancją
Bsb Marszal z lusterkiem
5 Kawy
8 Kawy
2x3 Demisie
Paroczołg

Na wszystko mam Ka beki

Nie było to mistrzostwo taktyczne - 2 hordy i rura do przodu z centkami na jednej i gorgoną na 2 flance. Lord i bsb standardowo odważnie za 2 klockami w zasięgu koło 8 cali. Przeciwnik po stronie gorgony wystawił czołg który oczywiście został zjedzony przez gorgonę. 2 tury lecę do przodu , Siemek się cofa, czaruje i nic nie wyczarowywuje , czołg trafiający mnie na 2+ rzuca 1

Git , w końcu idę po swoje nie ? 3 tura Siemka to już szarża na mój klocek 3 demisi by mnie spowolnić - ale to ja zadaje więcej łundów niż jego oddział jest w stanie przyjąć ( wpadło chyba 5 albo 6 ka beków ) niezła beczka.Czołg wjeżdża w gorgonę Combat trwa chyba 1,5 tury. 3 moja to już szarże i wyjaśnianie sytuacji. Siemek to dobry gracz , no ale z moją rozpą to nie miał za bardzo szans , musiała by mu nie wiadomo jak siadać magia. 20 do 0 dla mnie
2 Bitwa - Wind Sower - Bretonia - Scenariusz - Brejk Sru
Djuk - 1+ z przerzutem i regeną 4+ na pegazie ze scrollem
5 aspirantów
6 aspirantów
6 grali
5 Questów
Zielony Rycer
Ja grałem tym samym co w 1 bitwie , bo wszyscy praktycznie przeżyli

. Ta bitwa to 3 tury macania, moje szerokokątno widzące klocki i gorgona z centkami na flankach nie dają się obejść , potem combaty. Jeden z lepszych to ten gdzie bsb (który ucieka 2krotnie bo po moim błędzie musiałem dać fly w pewnym momencie a później się zbierać ) dostaje szarże 5 questów nie dostaje rany , zabija 2 - 1 ginie z dangerousa przy szarży, wygrywa kombat i dogania uciekających

proste - przecież przyszedł tu wygrać . Młyn na środku stołu jednym klockiem - zdaje terror od Zielonego Rycera na 6,oblewam feara i oblewam przeżuty co wcale nie przeszkadza zabić mi chyba 3 gralowców , i zdaje po kombacie steadfasta na 5

. Potem mój Lord leci z grubą świnią ratować sytuacje i zabija Zielonego Rycera . Czas gry się powoli kończy , nie pamiętam co zrobiła Gorgona ani centki , drugi klocek zginął przez szarże lorda na pegazie na flanke i oblaniu steadfasta na 6 , nikt nie zdobywa obejctiva . Wcześniej w jakiś sposób pokasowałem inne śmieciorki i wygrywam 12 do 8. Dziop zaczyna się ze mnie śmiać bo zapomniałem zaszarżować na tył grali 30stoma paroma ungorami bo chciałem przyśpieszyć grę co kosztowało mnie utratę tego właśnie klocuszka i niezajęcie objectiva

. Trudno

Było dobrze.
3 Bitwa - Kalesoner - Szczury - Scen chyba najlepszy dla mnie - 2 oddziały
I będę pisać dalej jutro... Bo dzisiaj muszę walnąć się spać.